To pytanie wraca jak bumerang – „Skoro siedzisz w tradingu, to czemu nie wrzucasz screenów z wynikami?”. Skoro piszę o tradingu, dzielę się przemyśleniami, strategiami i emocjami, to czemu nie publikuję swoich wyników? Dlaczego nie wrzucam screenów z rachunku, nie pokazuję procentów, nie chwalę się wygranymi ani nie rozliczam z przegranych?
I wiesz co? Mam na to kilka powodów.
Chciałabym dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie szczerze i wprost.
1. Wyniki bez kontekstu nic nie znaczą
Trading nie jest sportem, w którym wygrywa ten, kto pokaże największy procent zysku. To, co dla jednej osoby będzie sukcesem, dla innej będzie rozczarowaniem. Wszystko zależy od:
- wielkości kapitału,
- poziomu ryzyka,
- stylu handlu,
- horyzontu czasowego,
- a nawet od celów życiowych.
Moje 10% w miesiąc może być dla kogoś nieosiągalnym marzeniem, a dla innej osoby – śmieszną kwotą, bo inwestuje na znacznie większą skalę.
2. Trading to nie wyścig na wyniki
Kiedy zaczynamy porównywać się z innymi, wpadamy w pułapkę ego. Zaczynamy gonić cudze liczby, zamiast skupiać się na własnym procesie i dyscyplinie. A właśnie proces jest tym, co realnie daje przewagę na rynku.
Pokazywanie wyników mogłoby sprawić, że ktoś potraktuje je jako „benchmark”, który trzeba przeskoczyć. Tylko po co? Trading to indywidualna podróż – każdy ma swoją drogę, tempo i lekcje do odrobienia.
3. Odpowiedzialność wobec czytelników
Nie chcę, aby moje wyniki były odbierane jako rekomendacja czy obietnica. To, że ja zarobiłam albo straciłam, nie ma żadnego przełożenia na to, co wydarzy się u kogoś innego. Wystarczy inne wejście, inny stop loss czy inny moment emocjonalny – i wynik będzie zupełnie odmienny.
Trading jest trudny. A publikowanie cyfr w stylu „+12% w tym miesiącu” mogłoby stworzyć złudzenie, że to takie proste i że wystarczy powielić moje ruchy, żeby odnieść sukces. Nic bardziej mylnego.
4. Ochrona prywatności
Trading to moja pasja i praca, ale to też część mojego życia finansowego. A finansów nie pokazuje się każdemu – to trochę jak zaglądanie komuś do portfela.
5. Na czym chcę się skupić zamiast tego
Zamiast wrzucać cyferki, wolę dzielić się:
- procesem myślowym – jak przygotowuję się do sesji, jak analizuję rynek, jakie pytania sobie zadaję,
- psychologią – jak radzę sobie z emocjami, co mnie wytrąca z równowagi, jak wracam na właściwe tory,
- lekcjami – zarówno z sukcesów, jak i z błędów,
- strategiami i narzędziami – które pomagają mi podejmować decyzje.
To są elementy, które każdy może przełożyć na swój styl i swoją sytuację – niezależnie od kapitału czy doświadczenia.
Nie dzielę się wynikami, bo uważam, że liczby w tradingu to najmniej wartościowa część całej układanki. Zamiast patrzeć na cudze procenty, lepiej skupić się na budowaniu własnego warsztatu i rozwijaniu dyscypliny.
Trading nie polega na tym, by komuś coś udowadniać. Chodzi o to, by być coraz lepszą wersją samego siebie – i to właśnie staram się pokazywać na blogu.
Komentarze
Prześlij komentarz