Nie wiem, kto pierwszy wpadł na pomysł, że w 2025 roku na giełdzie będzie się liczyć tylko jedno słowo: AI. Ale muszę przyznać, że zrobił niezłą robotę — bo rynek kupił tę narrację tak chętnie, jak ja kupuję promocje na kawę.
Każda spółka, która klepnęła w strategii magiczne dwie litery, łapała natychmiastowy wzrost kursu. Czasem zasłużony. Czasem — powiedzmy delikatnie — inspirujący. No ale inwestorzy kochają dobre historie, a AI to najgorętsza opowieść dekady.
I teraz pytanie, które zadają wszyscy: czy to już bańka, czy jeszcze boom?
Ja powiem krótko: to jest boom napędzany bańką. A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że oba zjawiska dzieją się równocześnie.
Nawet największy sceptyk musi przyznać: rewolucja AI to nie jest marketingowy wybryk. To jest realna zmiana gospodarcza, porównywalna do wynalezienia internetu, elektryczności albo kawy w kapsułkach.
Kilka spółek stoi tu na czele peletonu i to one faktycznie mogą zostać wielkimi zwycięzcami nadchodzącej dekady. Oto subiektywnie obiektywna lista liderów:
5 spółek AI, które mają potencjał być zwycięzcami
1. NVIDIA – fabryka kilofów w złotej gorączce
Gdy świat rzuca się na modele AI, NVIDIA sprzedaje GPU jak świeże bułeczki. I robi to lepiej niż ktokolwiek inny. Dopóki modele będą potrzebować coraz więcej mocy — NVIDIA ma rynek w kieszeni.
2. Microsoft – król biurowej rewolucji
Integracja AI z każdym narzędziem, jakie istnieje? Jest. Udziały w OpenAI? Są. Chmura, która to wszystko unosi? Jest.
To nie firma — to infrastruktura życiowa.
3. Amazon (AWS) – AI nie działa bez prądu, serwerów i chłodzenia
A to właśnie Amazon sprzedaje. AWS jest kręgosłupem całej branży technologicznej — a AI jeszcze bardziej zwiększa zapotrzebowanie na ich usługi. Kto ma prąd, ten ma władzę.
4. Alphabet (Google) – dane, dane i jeszcze raz dane
Google ma ich tyle, że mógłby nimi obdzielić pół internetu. Potknęli się na starcie wyścigu AI, ale potencjał? Wciąż gigantyczny.
5. ASML – bez nich nie byłoby chipów, a bez chipów nie ma AI
Nikt nie produkuje aparatów litograficznych EUV poza nimi.
Chcesz AI? Musisz kupić sprzęt u ASML. Pozamiatane.
Ale uwaga… bo bańka też rośnie, i to zdrowo.
Jest też druga strona medalu: spółki, które z AI mają wspólnego mniej niż ja z byciem cierpliwą na rynku.
Ich kursy wyglądają pięknie, ale fundamenty… ekhm… dyskretne milczenie.
5 potencjalnych „bańkowych księżniczek”
1. C3.ai – nazwa mówi wszystko, wyniki mówią niewiele
Marketingowo — sztos. Biznesowo? Cóż… zobaczymy. Ale rynek już kilka razy miał z nimi huśtawkę emocjonalną.
2. SoundHound AI – cool technologia, słabsze perspektywy
Rozpoznawanie mowy to super rzecz, ale niekoniecznie wielki, skalowalny biznes. A wyceny bywały jak po energetyku.
3. Palantir – kochany jak gwiazda rocka, wyceniany jak zbawiciel
Firma ma realne produkty, ale też fanbase, który traktuje ją jak religię. A religie na giełdzie kończą się zwykle podobnie.
4. Firmy, które „korzystają z AI” — czyli z API innych firm
Jeśli jedyną przewagą konkurencyjną jest… korzystanie z cudzych modeli, to przykro mi: to nie przewaga. To funkcja.
5. Start-upy, które dodały „AI” do slajdów
Każdy wie, o jakie chodzi.
„Platforma AI do synergicznej optymalizacji procesów… bla, bla, bla.” Ludziom błyszczą oczy, a spółce błyszczy tylko PowerPoint.
No to jak to ograć jako inwestor?
Prosto:
✔️Trzymaj się firm z realnymi produktami i infrastrukturą.
✔️Podchodź ostrożnie do firm, które żyją tylko narracją.
✔️Pamiętaj, że boom może trwać, ale bańka też może pęknąć.
✔️Dywersyfikacja to nie jest nudny banał — to zbroja.
AI zostanie z nami na lata, a rynek będzie się bujał jak łódka na jeziorze. Kto wybierze zwycięzców, zbuduje sobie naprawdę solidne portfele. Kto wybierze modę — ten dostanie lekcję.
🤑 „Uważaj na straty, przytulaj zyski – buziaki od Traderki.”
Komentarze
Prześlij komentarz