Czy warto inwestować małe kwoty na giełdzie? Moja szczera odpowiedź: TAK. I to bardziej niż myślisz.
Dostaję co jakiś czas wiadomości typu: „Chcę zacząć inwestować, ale mam tylko 50 zł miesięcznie. To ma sens?” I za każdym razem mam ochotę złapać tę osobę za ramiona i powiedzieć: „Błagam, zacznij! Małe kwoty to nie wada — to strategia.” Nie musisz być milionerką, żeby wejść na giełdę. Kiedy sama zaczynałam, też wydawało mi się, że trzeba mieć jakąś magiczną kwotę startową, najlepiej równowartość średniej krajowej. Dopiero potem ogarnęłam, że giełda to nie ekskluzywny klub, gdzie wejściówką jest walizka pieniędzy. Dziś serio można zacząć od kilku dyszek. Dzięki ETF-om, akcjom ułamkowym i niskim prowizjom, bariera wejścia jest śmiesznie niska. I bardzo dobrze — bo największym kapitałem na początku nie są pieniądze, tylko czas. Procent składany jest potężniejszy niż najdroższy trener personalny. Tylko spójrz — 100 zł miesięcznie, 7% średniorocznie, 10 lat. Wpłacasz 12 000 zł, dostajesz ok. 17 000 zł. Po 20 latach robi się z tego ponad 50 tys., a po 30 latach spokojnie sześcio...